Dzisiejszy Puls Biznesu nazywa premiera Tuska "populistą". Jednak dziennikarze popełniają błąd. Nie biorą pod uwagę całości działań tego pana, a skupiają się na ostatnich słowach. A całość wypowiedzi i działań Tuska pokazuje wyraźnie, że skłania się on ku komunizmowi, a nie jest zwykłym populistą, jak ogromna część polityków.
Jako, że pamięć mam dość krótką, a na grzebanie w internecie czasu nie mam, chciałbym przypomnieć tylko, że premier Tusk podnosi podatki, grozi odebraniem możliwości zatrudniania się na umowę o dzieło dziennikarzom zadającym niewygodne pytania , nasyła kontrole na uczelnię, na której powstaje praca naukowa niepodobająca się premierowi, ponawia próby wprowadzenia cenzury w internecie, zwiększa uprawnienia służb specjalnych dając im kolejne możliwości inwigilowania społeczeństwa, daje przyzwolenie na rosnącą inwigilację wskutek czego jesteśmy najbardziej podsłuchiwanym narodem OECD, zapowiada walkę ze "spekulantami" i zwiększa liczbę urzędników, a zatem zwiększa kontrolę państwa nad obywatelem.
Te słowa i dzialania premiera układają się w spójny, logiczny system. To nie populizm, czyli chęć przypodobania się "ludowi". To chęc zlapania obywateli za mordę, chęć zwiększenia nad nimi kontroli, chęć jak największego uzależnienia obywatela od państwa.
Całe szczęście, że komunizm Tuska to komunizm pełzający, jeszcze bezsilny, jeszcze do powstrzymania.
