Gazeta.pl w przedwyborczym propagandowym szale przechodzi samą siebie. Witryna opublikowała historię naczelnika urzędu skarbowego, który otrzymał niemal 400 000 pln odszkodownia za niesłuszne aresztowanie.
W tekście znalazł się taki oto kwiatek: "Aby zrozumieć tę sprawę, musimy cofnąć się w czasie do lata 2005 r. Śledczy, pod wodzą prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, szukają układu. Znajdują go m.in. w Trzecim Urzędzie Skarbowym w Szczecinie".
Czy dla redaktorów Gazety istnieje granica kłamstwa?