Panie pośle, swoim postem o przypadkowym schronieniu się bandytów z Antify, atakujących członków grup rekonstrukcyjnych i policję, w lokalu Krytyki Politycznej, obrażasz Pan rozum.
Proszę na chwilę zdjąć ideologiczne klapki z oczu i pomyśleć...
Antifa przyjeżdża do obcego sobie miasta, na ulicy jest zamieszanie, pełno przypadkowych osób, pełno policji, parada, sojusznicy i wrogowie. W pewnym momencie uciekają przed policją i, zupełnym przypadkiem, przebiegają obok lokalu Krytyki Politycznej? Zupełnym przypadkiem wiedzą, że mogą się tam schronić? Zupełnym przypadkiem nie rozpraszają się? Ci, którzy zostali z tyłu, którzy czekają, aż zrobi się na tyle luźno, by wejść do lokalu, widząc nadbiegającą policję, nie biegną dalej, by znaleźć inne schronienie? Dlaczego zależy im właśnie na tym, by dostać się do tego, a nie do innego lokalu? Jak to się stało, że się nie pogubili i wszyscy wpadli do tego samego pomieszczenia?
Taka sytuacja w tak dużym zamieszaniu i stresie jest możliwa TYLKO wówczas, gdy wiesz gdzie i po co biegniesz. Gdy zostałeś dokładnie poinstruowany, gdzie biec, gdy masz przewodnika i wiesz, że trzeba go się trzymać, bo wyprowadzi Cię z opresji. Gdy wiesz, gdzie jest bezpieczny lokal. Gdy wiesz, że możesz do niego wejść. A taką pewność można mieć tylko wówczas, gdy WŁAŚCICIEL zaprasza.
Proszę, wyobrazić sobie sytuację, że w obcym Panu mieście przed kimś Pan ucieka. Jaka jest szansa, że wbiegnie Pan do lokalu należącego do organizacji, która z Panem sympatyzuje, której członkowie z uznaniem się o Panu wyrażają. Jaka? Potrafi Pan uczciwie na to odpowiedzieć?
